Picture
    Nie byłem dobrym bliźnim ani przykładnym obywatelem. Przelałem sporo krwi, wystrzelałem tonę ołowiu oraz przerzuciłem kilka dobrych funtów gotówki ponad karcianym stolikiem. Zadawałem się z ludźmi, do których wstydziłby się przyznać sam Szatan. Budziłem się z pustą flaszką i nieletnią dziwką u boku w Casa Madrugada i innych kurwidołkach. Aż nadszedł moment, gdy zdradzono mnie i porzucono jak psa. Przetrwałem. Postanowiłem spróbować...  u boku równie poharatanej kobiety wybrać inną drogę. Lecz na tej drodze dorwał mnie pamiętliwy los. Musiałem odkupić swe winy przed Bogiem i bliźnimi.


 
Picture
    Sports Champions - popisowy tytuł obsługujący kontroler PS-Move to bardzo przyzwoita gra. Biorąc pod uwagę nikłą konkurencję zakup tego tytułu to dobrze ulokowany pieniądz. Zwłaszcza, że często dodawany jest jako wabik do sprzedawanych konsol.

 Jak sama nazwa wskazuje, gra pozwala nam wcielić się w rolę czempiona sportów wszelakich a wczucie się w rolę ułatwia spory wybór postaci (ich cechy fizyczne oczywiście nie wpływają na rozgrywkę).


 
Picture
    Jeśli lubisz mieszankę przaśnego humoru, brutalności i absurdu, jeśli na widok słów The Machine Girl, Pulp Fiction, Rambo, Martwica Mózgu, Człowiek Demolka zaczyna szybciej bić serce to pokochasz Bulletstorma. Dzieło polskiego studia People can fly zasłużenie narobiło zamieszania na światowych rynkach zapełniając otchłań żalu po zmarnowanych kontynuacjach takich przysmaków jak Blood czy Duke Nukem.


Historia to typowy hollywoodzki kliszowiec typu "strzel-zetrzyj pozostałości wroga z klaty - rzuć suchym żarcikiem - idź dalej ku ostatecznemu sprawcy zamieszania". Nie spodziewaj się wybitnych zwrotów akcji, dylematów moralnych ani wielopoziomowych zakończeń. Masz dorwać złego gościa, który był na tyle głupi by zadrzeć z Tobą i twoją ekipą uważając by po drodze nie zginąć... A! No i przede wszystkim wspaniale się bawić. Bulletstorm ma rozluźnić morzem flaków po stresującym dniu i nie udaje niczego innego. Za to mu dozgonna chwała.




 
Picture
    Zapachu farby drukarskiej i szorstkości papieru odczuwanych podczas kartkowania komiksu się nie zapomina. Jako dzieciak miałem swoją kolekcję TM-Semic, przeżywałem całym sobą przygody ekipy X-Men, Punishera oraz Batmana.
W 1992, pamiętam jak dziś, mogłem wybrać między Supermanem (na Boga, kto ubiera majtki na spodnie?!) a Batmanem. Dokonałem właściwego wyboru i ta sympatia do ostatniego straceńca metropolii Gotham trwa do dziś.

 W uniwersum Batmana najcenniejsza jest historia i ciekawy rys psychologiczny zarówno samego  Wayne'a, jak też jego przeciwników. Każda z historii to opowieść o walce dobra ze złem, sprawiedliwości z przemocą, ładu z chaosem.